wtorek, 9 lipca 2019

Mała podróż z cudnym cyrkiem w tle...lub cudny cyrk z małą podróżą w tle 😉


Zwał, jak zwał - dzień TEN będzie należał do tych wyjątkowych. A wszystko zaczęło się tak zwyczajne. Jakaś informacja, że w pobliżu naszej granicy będzie stał przez 4 dni Cyrk Aleś. 
Jak tu nie jechać?? 🤔
Niewinna wiadomość do ....hmmm....chyba mogę już śmiało powiedzieć, przyjaciela. Spontaniczna decyzja. Omówienie szczegółów i oto dnia 6 lipca 2019 około godziny 12.00, po prawie 4 godz. jazdy, parkujemy pod namiotem jednego z lepszych cyrków. 

Wow 🎪
Cyrk już na "dzień dobry" zachwyca. Słyszysz, jak Cię woła...
Nie słyszysz?? Poważnie?? 🙄
No nic. 
To czytaj. 
Opowiem Ci 😁 To znaczy, nie. Nie opowiem. W sensie, że nie tutaj i nie teraz.
Instrukcja obsługi poniżej 😉



Duże chapiteau należące do Rodziny Aleś dumnie stoi na ogromnej łące,  zaraz na początku miasta. Rozrzucone wozy cyrkowe dookoła namiotu tworzą swoiste miasteczko cyrkowe. I zwierzęta. Piękne, ogromne słonie, tajemnicze tygrysy, konie, wielbłądy, kucyki, lamy, strusie i kaczki 😉
Ale o tym i o całym programie jest w recenzji (poprzedni post) ....

Tu, dziś, teraz jest miejsce dla Kogoś, Kto rozumie mnie bez słów. Nie muszę Mu tłumaczyć co czuję, gdy widzę cyrk. Choć dzieli Nas milion lat, ja tego nie czuję i świetnie się dogadujemy. Tylko troszkę mnie martwi jedno....jest taką samą gadułą jak ja i muszę Mu czasem ustąpić miejsca 😁
Maksymilian, Maks...nie! .... ponoć woli: Max 🙂
Niech będzie więc, Max.
Przyszły Artysta (tego mu życzę z całego serca). Będę miała jeszcze większe znajomości 😉
Żartuję, oczywiście. Jeśli Kogoś lubię, to bezinteresownie.
A bardzo lubię Tego szalonego, inteligentnego, zabawnego, niezwykle wybrednego i wspaniałego Małolata  (---> teraz pewnie mi się oberwie za "małolata" 😜.....ale ponoć jestem szczera do bólu, więc nie mogę stracić mojej "reputacji" 😉).
Taki najprawdziwszy Przyjaciel. "Cyrkowy Przyjaciel"....w sumie to nie wiem, czy istnieje taka postać. Jeśli nie, to właśnie Ją stworzyłam i tyle w temacie 😁
To dzięki Niemu (temu owemu, nowopowstałemu "Cyrkowemu Przyjacielowi") mogłam troszkę "pobuszować" po cyrku (patrz: recenzja/poprzedni post). Gdybym była sama, z całą pewnością siadłabym grzecznie obok cyrku i czekała na program.
Ale to nie przejdzie z Maxem. Oj, nie!
Uzbrojony w przepiękny frak podbijał cyrk torując mi drogę do tego wspaniałego świata.



Całe mnóstwo emocji wypełnione szczelnie miłymi rozmowami, żartami, fotkami, śmiechem, zachwytem...
Można krzyczeć: Chwilo trwaj 😁
Ale jak wiemy, wszystko co dobre szybko się (niestety) kończy 😔
Więc i my musieliśmy wracać.
Piękne widoki po drodze, jednak jako kierowca nie mogłam zrobić zdjęć.
Ale odbiłam sobie w Biczycach Dolnych 😉


Wracając jednak do "bohatera" mojego posta...
Tak się właśnie zastanawiam, ilu ludzi wierzy w przyjaźń damsko-męską. Wielu mówi, że nie istnieje. 
Istnieje 🙂
Prawda, Max??
I Ty mi to udowodniłeś, ale nie powiem w którym momencie.
Dziękuję 🙂



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz